- Chyba musimy pogadać - powiedział cicho.
- Żartujesz sobie?! Całujesz się z inną panienką, a teraz przychodzisz i mówisz, że musimy pogadać? Chyba sam się nie słyszysz. Co chcesz osiągnąć przychodząc tutaj? Myślisz, że przyjdziesz, przeprosisz, a ja rzucę się w twoje ramiona?! - zaczęłam krzyczeć zdruzgotana.
- Prawdę mówiąc chcę cię przeprosić tylko za to, że dowiedziałaś się w taki sposób - mówił patrząc w dal.
- Dowiedziałam się o czym? - zapytałam.
- Olka, serio?Niczego się nie domyśliłaś? Całowałem się z Kaśką bo jesteśmy ze sobą, a nie chcemy już tego ukrywać - wzruszył ramionami.
- Co proszę? Więc po cholerę ciągniesz nasz związek? Jesteśmy blisko siebie prawie 2 miesiące, a ty tak się zachowujesz - powiedziałam kręcąc głową z niedowierzania.
- Ola... Jesteś naprawdę ładną i fajną dziewczyną, jednak nie w moim stylu. To wszystko między nami było dlatego, bo to był zakład, między mną a kumplami - powiedział Michał.
Momentalnie mnie zatkało. Nie wiedziałam co powiedzieć, czy krzyczeć czy odejść, aby bardziej się nie upokorzyć. Wstałam i bez słowa wróciłam do budynku. Szybko znalazłam Wiktorię i wciąż zdruzgotana opowiedziałam jej o zaistniałej sytuacji. Była równie zaskoczona jak ja, ale zdecydowanie bardziej wkurzona. Doradziła mi, abym pojechała do domu i poszła spać. Miała rację, za dużo emocji jak na jeden wieczór. Pożegnałam się z nią i ruszyłam w stronę wyjścia, gdy nagle ktoś chwycił mnie za ramiona i zatrzymał. Odwróciłam się, był to Michał.
- Zostaw mnie w spokoju - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Chciałem cię tylko przeprosić.. Wiki, nie chciałem żeby tak to wyszło. Na początku to miała być tylko zabawa... - zaczął mówić.
- Szczerze? Mam to w dupie, tak jak i ciebie. Dla mnie już nie istniejesz - powiedzialam z ironicznym uśmiechem na twarzy. - Tak tylko na pożegnanie, mam coś dla ciebie.
Z całej siły uderzyłam Michała w twarz. Wszyscy wokół patrzyli się na nas. Byłam z siebie strasznie dumna, tym razem ja upokorzyłam jego. Szybko wyszłam, wsiadając w taksówkę. Gdy dojechałam do domu, położyłam się, aby poukładać sobie to wszystko w głowie, ale po prostu nagle zasnęłam. W taki sposób dobrnęłam do tego momentu, do niedzielnego poranka. Po krótkiej rozmowie z Wiktorią umówiłam się z nią na spotkanie. Trzeba było przedyskutować tą sytuację na chłodno. Musiałam zebrać się z łóżka i nie dać nic po sobie poznać rodzicom. Wzięłam prysznic, a następnie zeszłam na parter. Ten niedzielny poranek był taki, jak każdy inny. Zjedliśmy śniadanie, zaliczyliśmy kościół, a później spędziliśmy trochę czasu razem, aż zorientowałam się, że już godzina 14. Wyszłam podekscytowana na spotkanie z przyjaciółką, ponieważ dziś mogło być ciekawiej niż zwykle...