wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział trzynasty

Kamil przygotował naprawdę dobrą kolację. Zjedliśmy wspólnie spaghetti, a następnie usiedliśmy na kanapie, przed telewizorem. 
- Spać mi się chce - powiedział Kamil i oparł się głową o moje ramie.
- To idź - opowiedziałam i pogładziłam go po głowie.
- A pójdziesz ze mną? - zapytał i spojrzał na mnie.
- No nie wiem, muszę się zastanowić - zaśmiałam się.
- Dobra, idę pod prysznic - powiedział.
Kamil przybliżył się do mnie i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek i kontynuowałam go przez chwilę.
- Idź - odpowiedziałam i lekko odepchnęłam Kamila.
Wtedy wstał i poszedł do łazienki. Stwierdziłam, że wykorzystam ten czas aby zadzwonić do mamy. Wzięłam więc telefon i wybrałam jej numer. Odebrała po chwili. Opowiedziałam jej, że spokojnie dojechaliśmy, dziękowałam jej że się zgodziła. Wtedy zaczął dzwonić telefon Kamila. Wzięłam go do ręki i ujrzałam napis "Karolina".
- Mamuś, muszę kończyć, odezwę się później - powiedziałam i się rozłączyłam.
Odebrałam telefon Kamila.
- Słucham? - powiedziałam. 
- Cześć, dasz mi Kamila? - usłyszałam w słuchawce milutki głos.
- W tej chwili nie może, bierze prysznic. Przekazać coś? - zapytałam.
- Powiedz, żeby oddzwonił, w końcu chciał ze mną pogadać - zaczęła mówić. 
- Dobra, przekażę - powiedziałam i się rozłączyłam.
Co to była za dziewczyna?  Kim była dla Kamila i o czym chciał z nią pogadać? 
Po kwadransie Kamil wyszedł z łazienki.
- Chcesz piwo? - zapytał chodząc po kuchni.
- Dzwoniła do ciebie Karolina - powiedziałam.
I wtedy jakby go zamurowało. Stał i na mnie patrzył. 
- Co mówiła? - próbował udawać spokojnego.
- Żebyś oddzwonił, że chciałeś z nią porozmawiać - powiedziałam - Kamil, kto to jest?
- Znajoma - odpowiedział.
Kamil podszedł i usiadł obok mnie. Otworzył piwo i zaczął pić.
- Unikasz tematu - powiedziałam.
- Olka, daj spokój - odpowiedział podniesionym tonem - Czepiam się, że masz kumpli?
- Nie reaguje w taki sposób, jak pytasz - odpowiedziałam równie głośno - Kto to jest?!
- Moja była - odpowiedział i na mnie spojrzał.
- Więc na cholerę pieprzysz, że znajoma? - krzyknęłam - Kamil, co ty ukrywasz?! 
- Nie chce mi się o tym gadać - powiedział - Obiecuję, że kiedyś ci opowiem. 
- Wiesz co? W dupie mam twoje obietnice - odpowiedziałam oburzona - Widać jak Ci na tym wszystkim zależy.
- Zależy - powiedział cicho.
Wtedy parsknęłam ironicznym śmiechem. Wstałam, wzięłam mój bagaż i stanęłam obok drzwi. Kamil automatycznie wstał i podszedł do mnie szybkim krokiem.
- Odwieziesz mnie czy mam dzwonić po kogoś? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Olka, proszę cię, nie wymyślaj. Usiądźmy, wszystko ci opowiem - zaczął mnie uspokajać.
Starał się mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
- No słucham - powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Usiądźmy, to długa historia - zaproponował.
Poszłam więc i usiadłam na kanapie. Kamil zaczął mi opowiadać, że Karolina to jego była dziewczyna, z którą był 3 lata. Miesiąc przed tym, jak się poznaliśmy, Karolina zdradziła Kamila z jego najlepszym przyjacielem. W końcu jednak zdecydował się jej wybaczyć.
- To, że z nią rozmawiam, nic nie zmienia - Kamil chwycił mnie za rękę - Jestem z tobą i chcę być.
- Dlaczego chciałeś z nią porozmawiać? - zapytałam.
- Byliśmy ze sobą 3 lata, znała moją mamę. A po śmierci nie mogłem sobie z tym poradzić - zaczął mówić - Wiadome, ty też dawałaś mi wsparcie, ale z nią mogłem o tym pogadać, bo ona po prostu mnie rozumiała.
- Spoko - stwierdziłam.
- Znałem ją od dziecka, zawsze byliśmy przyjaciółmi. Musisz zrozumieć - powiedział. 
- Dobrze, rozumiem - odpowiedziałam.
Przybliżyłam się do Kamila i go przytuliłam. 
- Mogłeś mówić wcześniej, nie byłoby problemu - szepnęłam mu na ucho.
- Przepraszam - powiedział i pocałował mnie w szyję.
- Dobra - stwierdziłam - teraz ja idę się wykąpać.
Wstałam, poszłam po torbę i razem z nią poszłam do łazienki. Kąpiel trwała może 30 minut. Ubrałam koszulkę i krótkie spodenki. W końcu wyszłam z łazienki.
- Gdzie śpimy? - zapytałam Kamila.
- U góry, jedno łóżko, przykro mi - powiedział i wstał z kanapy.
- A mi nie jest przykro - uśmiechnęłam.
Kamil podszedł do mnie, wziął mnie na ręce a następnie przerzucił mnie przez ramię. Zaczęłam krzyczeć i śmiać się jednocześnie.
- Kamiiil - krzyknęłam - puść mnie. 
Wyszliśmy na górę i weszliśmy do pokoju. Kamil rzucił się razem ze mną na łóżko. Nachylił się i zaczął mnie całować.
- Jesteś okropny - powiedziałam dotykając jego ust moimi ustami.
Kamil kontynuował całowanie. Całował mnie po twarzy, szyi. W końcu zaczął ściągać mi bluzkę. Wtedy położyłam dłoń na jego klatce piersiowej.
- Przestań - powiedziałam cicho patrząc w jego oczy.
- Dlaczego? - zapytał.
- Po prostu. Nie jestem jeszcze gotowa - stwierdziłam i usiadłam.
- Daj spokój, nie musisz być na nic gotowa - odpowiedział.
- Wiesz, powinieneś uszanować moje zdanie - powiedziałam lekko oburzona - Może dla ciebie to mało istotne, pewnie masz to już za sobą.
- A ty nie? - zapytał.
- Nie - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- To przepraszam - powiedział.
Wtedy przybliżył się do mnie i lekko pocałował mnie w usta. 
- Obejrzymy jakiś film? - zaproponował.
Przytaknęłam skinięciem głowy. Położyłam się na łóżku i przykryłam się kołdrą. W tym czasie Kamil zszedł na dół po coś do jedzenia. Wrócił po chwili i włączył jakiś film. Położył się obok mnie i również się przykrył. Objął mnie, a ja po kilku minutach zasnęłam.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział dwunasty

Po pogrzebie byłam tak zmęczona, że poszłam wcześnie spać. Po wszystkich wrażeniach zamknęłam oczy i od razu zasnęłam. 
Rano, gdy się obudziłam, poczułam, że ktoś leży obok mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Kamila. Przetarłam zaspane oczy.
- Co ty tu robisz? - zapytałem.
- Mi też miło cię widzieć - lekko się uśmiechnął i pocałował mnie - Twoja mama mnie wpuściła, powiedziałem, że mam ważną sprawę. 
- Boże, nie możesz mnie widzieć w takim stanie, nie jesteśmy jeszcze na tym etapie - zaśmiałam się i cała przykryłam się kocem.
- Nie wygłupiaj się - powiedział Kamil i mnie odkrył. 
Położyłam się na brzuchu, przybliżając się do niego i przytulając go.
- A ty jak się trzymasz? - zapytałam, patrząc mu w oczy.
- Spoko, muszę się w końcu pogodzić się z tym co się stało i po prostu to zaakceptować - powiedział gładząc mnie  po plecach - I masz mi w tym pomóc.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się i pocałowałam Kamila mocno - A więc od czego zaczynamy? 
- Idź się ubierz - Kamil podejrzliwie się uśmiechnął - Bo powstrzymuję się ostatkami sił.
Zaśmiałam się i zorientowałam się, że mam na sobie tylko koszulkę. Wstałam z łóżka i zaczęłam szukać w szafie ubrań. Byłam nieco zdziwiona, bo nie mogłam znaleźć moich najlepszych ubrań. 
- Wiesz, że będę stałym bywalcem w tym łóżku? - powiedział Kamil patrząc na mnie.
- No mam nadzieję - odwróciłam się z uśmiechem na ustach i spojrzałam na niego.
W końcu wyjęłam z szafy koszulkę i krótkie spodenki. Poszłam do łazienki, aby się umyć i przebrać. Po kwadransie wyszłam z łazienki.
- Może być - powiedział Kamil na mój widok.
- Co proszę?! - zapytałam zaskoczona.
Kamil wstał i podszedł do mnie, delikatnie odpychając mnie do ściany. Następnie przybliżył się do mnie, tak że dotykał nosem mojego policzka.
- Żartowałem - uśmiechnął się - Cudownie.
Wtedy położył rękę na moim biodrze i zaczął mnie namiętnie całować. Jego ręka zaczęła wędrować po moich plecach, pod koszulką. 
- Dobra - powiedziałam przerywając pocałunek - Chodźmy.
- Dlaczego? - Kamil na mnie spojrzał i uniósł brwi.
- No przecież mam sprawić, żebyś znowu był szczęśliwy. Nie w sposób  o którym myślisz - zaśmiała się.
Kamil się uśmiechnął, chwycił mnie za dłoń i wyszliśmy z domu. 
-  A więc gdzie jedziemy? - zapytałam siedząc wygodnie w samochodzie. 
- Na wycieczkę - Kamil uśmiechnął się tajemniczo.
- Powiedz gdzie - poprosiłam.
- Nie - spojrzał na mnie - Zobaczysz.
- Mi nie powiesz? - spojrzałam na niego słodkimi oczkami.
- Przestań - Kamil się zaśmiał - Nie szantażuj mnie, jeszcze jakieś 30 minut drogi.
- Może chociaż jakieś podpowiedzi? - zapytałam
Kamil spojrzał na mnie z uśmiechem i chwycił mnie za dłoń. Korzystając z tego, że stoimy na czerwonym świetle, pocałował mnie.
- Nie marudź kochanie - powiedział.
W końcu odpuściłam i postanowiłam poczekać, aż dojedziemy na miejsce. W końcu się doczekałam i dojechaliśmy. Wyszłam z samochodu i zobaczyłam drewniany domek letniskowy.
- I co, podoba ci się? - zapytał podekscytowany Kamil.
- Nie bardzo rozumiem... - powiedziałam.
Kamil podszedł do mnie i objął mnie od tyłu.
- Przyjechaliśmy tu na kilka dni, żeby odciąć się od tego wszystkiego. A to domek moich rodziców - powiedział.
- Mama mi nie pozwoli - odpowiedziałam, odwróciłam się do Kamila i spojrzałam mu w oczy.
- Już pozwoliła, nawet cię spakowała - Kamil się uśmiechnął. 
Byłam taka zaskoczona! Ze szczęścia wyskoczyłam na Kamila i mocno go przytuliłam.
- Jesteś kochany - pocałowałam go w szyję.
- Tylko był warunek, mamy się przyzwoicie zachowywać - powiedział. 
Stanęłam na ziemi i się zaśmiałam.
- Przyzwoitość to pojęcie względne - poruszyłam zabawnie brwiami - No dobrze, mogę zobaczyć domek w środku? 
Kamil skinął głową, wziął kilka bagaży z samochodu i weszliśmy do środka. Dom był niesamowicie przytulny. W większości był w drewnie, bardzo ładnie urządzony. 
- Za domem jest jezioro - powiedział Kamil.
- Cudownie - odpowiedziałam i wyszłam na taras.
Wszystko wyglądało jak z bajki. Taras z widokiem na jezioro, cisza, spokój i ja z Kamilem. Usiadłam i patrzyłam przed siebie. Chwilę później przyszedł Kamil i usiadł obok mnie.
- Zadzwoń do mamy, że dojechaliśmy - powiedział.
- Zaraz - odpowiedziałam i przytuliłam się do niego - Możemy tu zostać na zawsze?
- Na zawsze? - zapytał i pogładził mnie po udzie - To bardzo długo.
Usiadłam tak, aby móc spojrzeć Kamilowi w oczy.
- Wiesz, w życiu nie miałam takiego uczucia. Ale czuję, że wszystko jest tak jak powinno być - powiedziałam z powagą, patrząc mu w oczy.
Kamil lekko się uśmiechnął i mnie objął.
- To masz szczęście, bo ja nigdzie cię nie puszczę - powiedział i pocałował mnie w czoło. 
Uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam. 
- Idę popływać, idziesz ze mną? - zapytał po chwili ciszy.
- Nie, posiedzę sobie tutaj, coś porobię - odpowiedziałam.
Kamil wstał i poszedł się przeprać. Po chwili wrócił w czarnych spodenkach.
- Chodź ze mną, posiedzisz sobie na molo - zaproponował.
- No nie wiem, onieśmielasz mnie - zaśmiałam się i wstałam.
Patrząc na Kamila stwierdziłam, że jest chłopakiem idealnym! Jest kochany, wyrozumiały, mądry, ma pojęcie o życiu, ale jest także przystojny i fajnie zbudowany. Na dodatek był moim chłopakiem, coś cudownego. Kamil wyrwał mnie z zamyślań i wziął mnie na barana. Ruszyliśmy w kierunku jeziora, które było może ok 200 metrów od domu. 
W końcu doszliśmy i stanęłam na molo.
- Poważnie chcesz wejść do wody? - zapytałam.
- A czemu nie? - Kamil usiadł na molo i zamoczył rękę w wodzie - Ciepła jest.
- Ale wieje, będzie Ci zimno jak wejdziesz - usiadłam "po turecku" obok Kamila.
- Mam ciebie, ogrzejesz mnie - spojrzał na mnie i się zaśmiał.
- Oczywiście - poklepałam Kamila po plecach - A tak poza tym, jak długo macie ten dom?
- Pamiętam, jak od małego tu przyjeżdżałem, z siostrą, mamą, tatą, czasem dziadkami - zaczął opowiadać - Więc skoro ja mam 19, to jakoś około 20.
- Widzisz, przynajmniej masz fajne wspomnienia - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Dobra, spadam - powiedział i wskoczył do wody.
Po chwili Kamil wynurzył się na powierzchnię.
- Cholera, zimno - stwierdził
Zaczęłam się głośno śmiać.
- A nie mówiłam? - odpowiedziałam wciąż się śmiejąc - Mi też zimno, bo wieje. Idę do domu.
- Nieee, zostawisz mnie tu? - powiedział.
- Tak - krzyknęłam rozbawiona.
Wstałam i pobiegłam do domu. Weszłam do środka, ponieważ na zewnątrz zbierało się na deszcz i zrobiło się trochę zimno i wietrznie. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Chwilę później do domu przybiegł Kamil.
- Uduszę cię, zostawiłaś mnie samego - powiedział śmiejąc się - Ale zimno, lecę się ubrać.
Czekałam na niego rozbawiona. Niedługo po tym Kamil do mnie wrócił. Ubrał szarą bluzę i jeansowe spodenki. Usiadł koło mnie i mnie objął.
- Będę przez ciebie chory - stwierdził.
- Przeze mnie? - zapytałam zdziwiona.
- Tak - odpowiedział i spojrzał na mnie - Jesteś głodna?
- A co, zrobisz mi kolację? - zapytałam uśmiechnięta.
- Jak będziesz grzeczna - zaśmiał się. 
Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem i odsunęłam się kawałek. Kamil wstał, nachylił się nade mną, opierając się o moje kolana.
- Żartowałem - powiedział i namiętnie mnie pocałował. 
Poszedł do kuchni, więc wstałam i poszłam za nim. Usiadłam przy stole i czekałam, co dla mnie przygotuje. 

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział jedenasty

W końcu nadszedł ten dzień - pogrzeb mamy Kamila. Wstałam około godziny 9 i wzięłam szybki prysznic. Po wyjściu z łazienki wzięłam telefon i zadzwoniłam do Kamila.
- Słucham - odebrał zaspany.
- Jeszcze nie wstałeś? - zapytałam.
- Właśnie zamierzałem, bo muszę załatwić parę spraw - powiedział - Będziesz?
- Jasne, że będę - odpowiedziałam - Trzymaj się, kochanie.
- Do zobaczenia - rozłączył się.
Usiadłam na łóżku i westchnęłam. Wiadome było, że Kamil będzie dziś niespokojny, a atmosfera będzie napięta. 
Leżałam na łóżku i myślałam, aż w końcu zorientowałam się, że już 11. Z Adamem umówiłam się na 12.30, ponieważ msza miała zacząć się o 13. Wstałam i wyjęłam z szafy moją ulubioną czarną sukienkę, którą chwilę później ubrałam. Szybko wyprostowałam włosy i zrobiłam lekkie kreski na powiekach. 
Zeszłam na dół, aby coś zjeść. Tam zastałam mamę, tatę i siostrę. Tak dawno nie widziałam ich wszystkich razem! Chcieliśmy wykorzystać tę okazję, więc usiedliśmy wszyscy razem, aby zjeść śniadanie. 
Pół godziny później zadzwonił dzwonek do drzwi. Oczywiście domyśliłam się, że to Adam, gdy spojrzałam na zegarek. Pożegnałam się z rodzicami i poszłam otworzyć drzwi.
- Cześć - powiedziałam wychodząc z domu.
- Siema - odpowiedział Adam.
- Boję się - stwierdziłam - Nie lubię pogrzebów.
- Wiadome - powiedział - Szczególnie, gdy to pogrzeb mamy przyjaciela.
Wsiedliśmy do samochodu. Był tam jeszcze Przemek, więc się z nim przywitałam. Wtedy ruszyliśmy w stronę kościoła.
Gdy dojechaliśmy, było tam wiele osób. Weszliśmy do kościoła i zajęliśmy jedną ze środkowych ławek. Na środku, zaraz przed ołtarzem stała jasna, drewniana trumna. W jednej z przednich ławek zauważyłam Kamila, jego siostrę, tatę i kilka innych osób. Siedział z opuszczoną głową. Chciałam w jakiś sposób go wesprzeć, ale w tym momencie nie mogłam nic zrobić. 
Po chwili zaczęła się msza, która trwała około godziny. Po zakończeniu wszyscy wyszli na zewnątrz i udali się w stronę cmentarza. Był bardzo blisko, więc po kilku minutach zebraliśmy się nad pustym grobem. Stanęłam z Adamem i Przemkiem nieco dalej, w końcu nie byliśmy najbliższą rodziną. 
Gdy zobaczyłam Kamila, stojącego nad grobem, z bukietem czerwonych róż w ręku, zaczęłam po prostu płakać. Po policzkach Kamila również ciekły łzy. Na dodatek przytulał on siostrę, która ewidentnie nie radziła sobie z sytuacją. Nic dziwnego. 
Po kwadransie uroczystości pogrzebowe skończyły się. Połowa ludzi po prostu odeszła, połowa zaczęła składać kondolencje rodzinie Kamila. Ja wciąż stałam i czekałam aż będę mogła się z nim przywitać. W końcu się doczekałam i do mnie podszedł. Był blady, z lekko czerwonymi, pełnymi bólu oczami. Po prostu go przytuliłam, nie odzywając się ani słowem. 
- Dziękuję, że przyszłaś - powiedział w końcu. 
- Nie ma sprawy - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- Odprowadzę cię do samochodu, bo i tak muszę spadać do domu, rodzina ma przyjechać - powiedział.
Objęliśmy się i ruszyliśmy do wyjścia z cmentarza, jako ostatni. 
- Odwieziesz Olkę? - zapytał Kamil Adama, gdy doszliśmy na parking.
- Jasne, przywiozłem ją tu - stwierdził. 
- No dobra - Kamil zwrócił się do mnie - Zadzwonię później, albo jutro, nie wiem. Muszę się w końcu ogarnąć. 
Mówiąc to wyjął z kieszeni papierosa i go zapalił.
- Kamil, spokojnie - powiedziałam i chwyciłam go za dłoń - Masz mnie, pamiętaj.
Chłopak przybliżył się do mnie i mnie pocałował.
- Jedź - odpowiedział. 
Pocałowałam go ostatni raz, na pożegnanie. Następnie wsiadłam do samochodu. To był ciężki dzień.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział dziesiąty

Następnego dnia czułam się podle. Snułam się po domu bez celu. Oczywiście mama zauważyłam, więc musiałam jej wszystko opowiedzieć. 
- Kompletnie tego nie rozumiem - powiedziała zdezorientowana mama.
- Mamo, ja tym bardziej - odpowiedziałam smutna. 
- W takim razie, nie będziesz siedziała w domu i się męczyła. Ania dzwoniła, że chce już wracać, bo za tobą tęskni - powiedziała lekko uśmiechnięta mama.
Zebrałyśmy się i pół godziny później byłyśmy w drodze po moją siostrę. Ciągle zastanawiałam się co powinnam zrobić.  
Po dwóch godzinach dojechałyśmy na miejsce. Od razu podbiegła do nas moja 6-letnia siostra,  Ania. Ależ za nią tęskniłam! Wtedy poszłyśmy przywitać się z ciocią i kuzynkami. Wszyscy wspólnie usiedliśmy na podwórku i rozmawialiśmy. 
Około godziny 18 pożegnałyśmy się z rodziną i odjechałyśmy w stronę domu. Przez całą drogę Ania opowiadała jak było na wakacjach. Była naprawdę szczęśliwa. Dzięki temu, na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Nikt nie potrafił rozweselić mnie tak jak ona. 
Przed 20. dojechałyśmy do domu. Wyszłam z samochodu, a wtedy zadzwonił mi telefon. Był to Adam.
- Słucham? - odebrałam radosna
- Jest problem, mama Kamila zmarła dwie godziny temu - powiedział z powagą.
- O Boże - wyjąkałam - Co z Kamilem.
- Całkiem świruje, nie wie co się dzieje - zaczął opowiadać.
- Co ja mam robić? - zapytałam zszokowall
na.-
- Olka, nie mam pojęcia. Byłem z nim w tej klinice, j-ak się o tym dowiedział. Teraz jest w domu, zaraz u niego będę. Pogadam z nim i do ciebie zadzwonię - powiedział.
- Dobra, czekam - odpowiedziałam ze łzami w oczach. 
Od razu pobiegłam do mamy i powiedziałam jej co się stało. Mama zaczęła mnie pocieszać. Siedziałam w salonie załamana, nie wiedziałam co mam robić. Wtedy zadzwonił Adam. Powiedział tylko "Przyjedź!" i się rozłączył. 
Poprosiłam mamę, aby mnie odwiozła. Chwilę później już byłyśmy w samochodzie. Kamil mieszkał blisko mnie, więc kilka minut później znalazłam się pod jego domem. Pożegnałam się z mamą i wysiadłam z samochodu. 
Podeszłam do drzwi i niepewnie zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzył mi Adam.
- Dobrze, że jesteś - powiedział na mój widok.
- Co się dzieje? - zapytałam i weszłam do domu.
- Jestem z nim sam. Jest załamany, śmiercią mamy i tym jak się potraktował - zaczął mówić - Jest u siebie, idź tam.
Spojrzałam na niego, okropnie zdenerwowałam. Ale w końcu zdecydowałam się pójść. W drodze myślałam o tym, że muszę zawalczyć o to co jest między mną i Kamilem. 
Wyszłam na górę i zapukałam do jego drzwi, od razu wchodząc. Kamil leżał na łóżku patrząc w sufit, całkiem obojętny na wszystko. Gdy mnie zobaczył od razu zerwał się i usiadł. Na jego twarzy wypisany był smutek i ból. 
- Co ty tu robisz? - zapytał cicho.
- Przyszłam... Przyszłam, żeby Ci pomóc - powiedziałam i usiadłam na łóżku - Żebyś nie musiał  być z tym wszystkim sam. Mimo to, jak mnie potraktowałeś.
Kamil siedział i na mnie patrzył. Chciałam dodać mu otuchy, więc złapałam go za dłoń.
- Bardzo mi przykro z powodu twojej mamy - odparłam.
Nagle, w jego oczach pojawiły się łzy. Kamil zakrył oczy, dłońmi zaciśniętymi w pięści. Przybliżyłam się do niego i zdjęłam ręce z jego twarzy. Po jego policzkach ciekły łzy.
- Spokojnie, jestem w tobą - powiedziałam i go przytuliłam.
Kamil mocno się we mnie wtulił. Był cały roztrzęsiony, widać było, że nie radzi sobie z tym wszystkim.
- Już za nią tęsknie - powiedział cicho - A to wszystko to moja wina.
- Co ty mówisz? Dlaczego niby twoja? - zapytałam zdziwiona?
- Mogłem wcześniej zaplanować tą operację - odpowiedział i spojrzał na mnie.
- Nie, Kamil. Nic nie mogłeś zaplanować. Robiłeś wszystko, aby twojej mamie żyło się dobrze - powiedziałam i pogładziłam go po policzku.
Kamil wstał i podszedł do okna. Wyjął z kieszeni papierosa i zaczął go palić.
- Tata załatwia pogrzeb? - zapytałam.
- Tak, z siostrą - powiedział, zaciągając się - Muszę im pomóc.
- A może ja mogę jakoś pomóc? - wstałam i podeszłam do Kamila.
- Tak - powiedział patrząc na mnie - Bądź przy mnie. 
Mocno przytuliłam się do Kamila.
- I przepraszam, za moje zachowanie. W sumie to mało pamiętam z ostatnich dni, z dzisiaj też - powiedział - Nie wiem, czy przypadkiem nie zdemolowałem salonu, z tych nerwów. 
- Nie przejmuj się - powiedziałam i pogładziłam go po plecach. 
- Dzięki, że wciąż jesteś - stwierdził i lekko się uśmiechnął.
Wtedy do pokoju wszedł Adam.
- Twój tata wrócił, chce z tobą pogadać - powiedział do Kamila.
Kamil skinął głową, chwycił mnie za rękę i pociągnął na dół. Zeszliśmy do salonu. 
- Kamil, to nie dobry czas, żebyś sprowadzał dziewczyny do domu - powiedział tata Kamila, gdy mnie zobaczył.
- To moja dziewczyna - odpowiedział lekko poirytowany.
Tata Kamila wzruszył ramionami, a Kamil wziął mnie na zewnątrz.
- Lepiej, jak pójdziesz do domu. Ojciec jest wkurzony, ja też, może być niemiło. Adam Cię odwiezie, poproszę go - powiedział Kamil, a następnie mnie przytulił.
- Dobra, ale masz do mnie pisać co i jak, nie tak jak ostatnio - odpowiedziałam.
Położyłam dłoń na karku Kamila i zaczęłam go całować.
- Powiedz Adamowi, że czekam. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Cześć, skarbie - odpowiedział i puścił mi oczko. 
Wtedy Kamil wszedł do domu, a ja usiadłam na schodach czekając na Adama. Ten pojawił się kilka minut później. Wsiadłam do jego samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego domu.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział dziewiąty

Tej nocy w ogóle nie mogłam zasnąć. Bardzo martwiłam się o stan mamy Kamila, a on się nie odzywał. Po kilku godzinach rozmyślania w końcu zasnęłam. Obudziłam się przed 11. Od razu wzięłam telefon i sprawdziłam, czy nie mam jakiejś wiadomości od mojego chłopaka. Nic, cisza. Postanowiłam więc sama zadzwonić. Po kilkunastu sygnałach włączyła się poczta głosowa. Byłam zaniepokojona, bo Kamil nie odbierał. Chciałam się nieco uspokoić, więc zaczęłam sobie wmawiać, że może zasnął, bo w końcu był bardzo zmęczony. 
Wstałam z łóżka, poszłam odświeżyć się do łazienki i przebrać w codzienne ubrania. Zeszłam na dół, tam nikogo nie było. Zjadłam więc kanapki, a następnie wzięłam się za sprzątanie domu. Strasznie się wkręciłam i straciłam poczucie czasu. Nagle do domu weszła mama, co oznaczało, że jest około godziny 16. Wymieniłam z nią kilka zdań, a ona zauważyła, że coś mnie dręczy. Nie chciałam tego w sobie trzymać, więc opowiedziałam jej wszystko.
- Może faktycznie Kamil śpi, a z mamą na pewno wszystko jest dobrze - zaczęła pocieszać mnie mama - Tak poza tym, pięknie posprzątałaś.
- Dzięki - uśmiechnęłam się, nieco bardziej spokojna.
- No dobrze, a teraz coś ugotuję, bo niedługo umrzesz z głodu - zaśmiała się mama.
W tym czasie poszłam do mojego pokoju, włączyłam komputer, zaczęłam przeglądać facebooka i inne strony. Po godzinie usłyszałam, jak woła mnie mama. Zeszłam więc na dół, aby zjeść obiad. Był naprawdę pyszny. Po zjedzeniu podziękowałam mamie za posiłek i odeszłam od stołu. Wyszłam na ganek i usiadłam na krześle. Ponownie wzięłam telefon i wybrałam numer Kamila. Cisza. Znów włączyła się poczta głosowa.
- Jak będziesz miał czas, odezwij się. Strasznie się martwię - powiedziałam do telefonu i się rozłączyłam.
Następnie wybrałam numer Adama.
- Masz czas? - powiedziałam od razu gdy odebrał - Muszę pogadać.
- Spoko, jestem w skateparku - odpowiedział.
Wstałam, otworzyłam drzwi do domu i krzyknęłam do mamy, że wychodzę. Wtedy ruszyłam w stronę skateparku. 
Po kwadransie byłam na miejscu. Na jednej z ławek zauważyłam Adama.
- Nie wiesz co z Kamilem? - zapytałam siadając obok niego.
- Z tego co wiem to siedzi w szpitalu z mamą - stwierdził - A co jest?
- Nie odzywa się, telefon wyłączony - powiedziałam zmartwiona.
- Pewnie jest zajęty, na pewno się odezwie, spokojnie - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
Uśmiechnęłam się do niego. Był naprawdę dobrym przyjacielem. Posiedziałam z nim jeszcze jakąś godzinę, ale stwierdziłam, że wrócę do domu, ponieważ robiło się ciemno. Pożegnałam się z Adamem i wróciłam do domu. 
Poszłam pod prysznic i przebrałam się w piżamę. Siedząc na łóżku postanowiłam zadzwonić jeszcze raz. Tym razem od razu odezwała się poczta głosowa. Naprawdę się zaniepokoiłam. Dlaczego się nie odzywał? A może coś się stało? Postanowiłam, że jutro do niego pojadę. Tymczasem poszłam spać. 
Następnego dnia obudziłam się przed 10. Od razu wzięłam telefon i zadzwoniłam do Adama z pytaniem, czy pójdzie ze mną do szpitala. Na szczęście się zgodził! Szybko wstałam, poszłam się umyć i przebrać. Trzydzieści minut później byłam gotowa. Zeszłam na dół, do salonu, gdzie siedziała moja mama.
- Idę z Adamem do szpitala, do Kamila - powiedziałam do mamy.
- Jesteś pewna? - spojrzała na mnie.
- Tak, muszę dowiedzieć się co jest grane - odpowiedziałam.
Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pożegnałam się z mamą, a następnie poszłam otworzyć drzwi. Zgodnie z moją myślą był to Adam. Przywitałam się z nim i wyszłam z domu.
- Mamy farta, tata pożyczył samochód - powiedział zadowolony - A wiesz, mama Kamila leży w prywatnej klinice, nie szpitalu. Masz szczęście, że poprosiłaś mnie o pomoc.
- Spoko, jedźmy już - odpowiedziałam - Chcę się z nim zobaczyć.
Jechaliśmy w ciszy. Może to dlatego, że byłam zbyt zdenerwowana aby rozmawiać. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Była to elegancka, ładnie urządzona klinika. Adam podszedł do recepcjonistki, aby zapytać gdzie mamy się udać.
- Drugie piętro - powiedział podchodząc do mnie.
Poszliśmy do windy i wyjechaliśmy na drugie piętro. Popatrzyłam w jedną stronę. Siedział tam jeden z pacjentów. Gdy spojrzałam w drugą, zauważyłam chłopaka, z twarzą skrytą w dłoniach. Był to Kamil. Podeszłam do niego szybkim krokiem.
- Kamil, co się dzieje? - zapytałam siadając obok niego.
Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie, czerwonymi od płaczu i zmęczenia, oczami.
- Co ty tu robisz? - zapytał cicho.
- Martwiłam się - pogładziłam go po plecach - Jak z mamą?
- Idź stąd, proszę - wyszeptał.
- Jak to? - zapytałam zdziwiona.
- Po prostu idź, chce być tu sam. Nie potrzebuję Cię tu - powiedział lekko poirytowany.
- Kamil co ty mówisz? - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, a do moich oczu napłynęły łzy.
- A co? Głucha jesteś? Potrafię sobie sam poradzić, więc narazie - powiedział chamskim tonem, strącił moją rękę z jego pleców i szybkim krokiem odszedł.
Spojrzałam na Adama, a z oczu popłynęły mi łzy. Szybko do mnie podszedł.
- Chodźmy stąd - powiedział.
Wstałam, zjechaliśmy windą na dół i szybko wyszliśmy na zewnątrz. 
- Nie martw się - powiedział Adam i mnie przytulił - Widzisz, jaki jest wkurzony przez to wszystko.
- Widziałeś jak mnie potraktował? - zapytałam wciąż płacząc - Jak jakąś natrętną szmatę.
Adam pogładził mnie pocieszająco po plecach i wsiedliśmy do auta. Odwiózł mnie do domu. 
- Poradzisz sobie? - zapytał Adam, gdy podjechaliśmy pod dom.
- Tak, dzięki - spojrzałam na niego.
- Wiesz, Kamil miał już takie odpały. Zawsze ogarniał co zrobił i przepraszał. Nie potrafi nad sobą panować, ale jest dobrym człowiekiem - powiedział.
- Niech robi co chce - wzruszyłam ramionami - Pa.
Pożegnałam się i wysiadłam  z auta. Weszłam do domu i od razu ruszyłam do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, aby się wypłakać. Miałam powód. Nigdy nie domyśliłabym się, że Kamil może się tak zachować. 

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział ósmy

Następnego dnia obudził mnie telefon. Byłam tak zaspana, że nawet nie spojrzałam na ekran, tylko od razu odebrałam.
- Słucham? - powiedziałam w półśnie.
- Przepraszam, że cię budzę kochanie, ale nie dam rady dziś się dziś spotkać - usłyszałam w słuchawce głos Kamila.
- Dlaczego? - zapytałam bardziej przytomna i usiadłam na łóżku.
- Mama jest w szpitalu, w nocy gorzej się poczuła - stwierdził nieco zaniepokojony.
- O matko, wszystko z nią w porządku? - zapytałam przestraszona.
- Nie jest najlepiej - westchnął.
- Spokojnie, wyjdzie z tego - powiedziałam łagodnym tonem, aby pocieszyć Kamila.
- Mam nadzieję - stwierdził.
- Może jednak przyjedziesz do mnie wieczorem? Posiedzimy, porozmawiamy, pewnie i tak będę sama - zaproponowałam.
- No dobrze, wpadnę wieczorem - odpowiedział.
- Jakby coś się działo, dzwoń - powiedziałam - Pa.
- Do zobaczenia - odpowiedział i się rozłączył.
Odłożyłam telefon na półkę i zasnęłam ponownie. 
Ze snu, po kilku godzinach, wyrwała mnie mama, kiedy zawołała mnie na obiad. 
Jakimś cudem zwlokłam się z łóżka, mimo, że wciąż byłam śpiąca. Zeszłam na dół i zjadłam obiad. Następnie udałam się do łazienki, aby się odświeżyć i przebrać z piżamy. Gdy wyszłam z łazienki usiadłam wygodnie w salonie i zaczęłam oglądać telewizję. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam, aby otworzyć. Była to Wiktoria. Strasznie się ucieszyłam, że mnie odwiedziła. Ostatnim czasem mniej się widywałyśmy, co było zrozumiałe. 
Spędziłyśmy ze sobą może 3 godziny, ciągle tylko plotkowałyśmy! W końcu Wiktoria musiała iść, umówiła się z Tomkiem.
Gdy zostałam sama, wzięłam książkę i wyszłam przed dom. Wygodnie usiadłam na bujanym krześle i zaczęłam czytać. Nagle pod mój dom podjechał Kamil i wysiadł z samochodu.
- Hej - powiedział podchodząc i całując mnie w usta.
- Cześć - odpowiedziałam uśmiechnięta.
Kamil usiadł na krześle obok mnie.
- I jak? - zapytałam.
- No trochę lepiej, ale wciąż jest słaba - stwierdził.
- Będzie dobrze, spokojnie - powiedziałam i złapałam Kamila za rękę.
- Mam nadzieję - uśmiechnął się - Ale jestem tak zmęczony!
- Dobra, chodźmy do domu - zaproponowałam.
Zamknęłam książkę i wstałam. Obydwoje weszliśmy do domu, a następnie poszliśmy do mojego pokoju. Kamil od razu położył się na łóżku.
- Tego mi brakowało - powiedział zadowolony - I ciebie też.
Usiadłam na łóżku i się uśmiechnęłam. Kamil przyciągnął mnie do siebie i kilka razy mnie pocałował. Przytuliłam się do niego.
- Cieszę się, że cię poznałem - powiedział patrząc mi w oczy.
- Ja też. Wiesz, na początku myślałam, że jesteś taki cichy, nieśmiały - zaśmiałam się.
- Serio? - Kamil uniósł pytająco brwi i się zaśmiał - No nieźle.
- A może po prostu udawałeś niedostępnego, żebym się tobą zaciekawiła - zażartowałam.
- Kurde, jak się domyśliłaś? - powiedział z uśmiechem - Właśnie, miałem ostatnio pytać, co z tym kolesiem z ogniska? 
- Cisza, na szczęście. Nie chcę go znać - westchnęłam. 
- Opowiesz mi czemu? - Kamil spojrzał na mnie.
Odwzajemniłam spojrzenie i ponownie westchnęłam. Opowiedziałam Kamilowi wszystko od początku do końca. Nie było to dla mnie łatwe, ale cieszyłam się, że już o tym wie. Nie chciałam mieć przed nim tajemnic. 
- Lepiej, żebym gnoja nie spotkał - powiedział Kamil, a następnie pocałował mnie w czoło.
- A ty? Kogo miałeś przede mną? - zapytałam.
- Hm, przed tobą byłem sam kilka miesięcy, a byłe dziewczyny nie są warte twojej uwagi - powiedział z uśmiechem. 
Skomentowałam to śmiechem. Leżeliśmy w siebie wtuleni w ciszy. Czułam, że leżę obok właściwej osoby. Nie wyobrażałam sobie, że mogłoby go teraz zabraknąć. Po chwili zauważyłam, że Kamil zasnął. Wyglądał tak uroczo, że na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Pocałowałam go w kącik ust i zeszłam na dół, aby czegoś się napić. Po kwadransie wróciłam na górę i z powrotem położyłam się na łóżku. Nagle zaczął dzwonić telefon leżący na łóżku, który należał do Kamila. Wzięłam go do ręki i na wyświetlaczu ujrzałam napis "Tata". Stwierdziłam, że może to coś pilnego, więc zaczęłam budzić Kamila. Po chwili się obudził i nieco bardziej oprzytomniał. Wziął telefon i odebrał. 
- Co jest? - zapytał i słuchał w ciszy, co mówi jego tata - dobra, zaraz będę.
Kamil odłożył telefon i spojrzał na mnie z powagą.
- Nie jest dobrze - powiedział cicho - Muszę iść.
Wstał i szybkim krokiem zszedł na dół. Był bardzo zdenerwowany i zaniepokojony. Od razu ruszyłam za nim.
- Kamil! - powiedziałam głośno, gdy był już przy drzwiach. 
Odwrócił się i na mnie spojrzał. W jego oczach zauważyłam ogromny smutek. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Jak coś będzie się działo, to dzwoń - położyłam dłonie na jego policzkach i spojrzałam mu w oczy - Jestem z tobą.
Kamil lekko się uśmiechnął, mimo, że wcale nie było mu do śmiechu. Pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł. A ja zostałam w domu, martwiąc się o to, co się stanie.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział siódmy

Posiedziałam z przyjaciółmi na plaży jeszcze 3 godziny. Pożegnałam się z nimi i wróciłam do domu, ponieważ musiałam przygotować się do spotkania z Kamilem. Podczas drogi, zadzwonił, aby poinformować mnie, że widzimy się o 18. Gdy doszłam do domu wzięłam prysznic, przebrałam się i zjadłam obiad. Kilka minut przed 18 wyszłam z domu. Mieszkałam kilka kroków od parku, więc po chwili już tam byłam. Zauważyłam Kamila na jednej z ławek. 
- Hej - powiedziałam uśmiechnięta, podchodząc do ławki i siadając.
- Cześć - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- A więc na jaki temat chciałeś porozmawiać? Co jest aż tak pilne? - zapytałam zaciekawiona.
- Chciałem wytłumaczyć dlaczego nie odzywałem się po ognisku, dlaczego dziś musiałem tak wcześnie spadać - powiedział poważnie.
- Proszę, nie mów, że kogoś masz - powiedziałam w żartach.
- Nie. Moja mama jest ciężko chora - spojrzał na mnie.
- O matko, na co? - zapytałam wstrząśnięta.
Chwyciłam go za rękę i mocno ją trzymałam.
- Ma raka. Całkiem rozkłada jej nerki - powiedział patrząc w dal - Ale mogę jej pomóc.
- Jak? - zapytałam.
- Właśnie dziś skończyła brać chemię, za 2 tygodnie oddaję jej nerkę - spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Jesteś pewien? - zapytałam zaskoczona. 
- Tak, jeśli tylko mogę jej pomóc to zrobię wszystko. Nawet nie wiesz jaka jest dla mnie ważna. A ja z jedną nerką - powiedział - Chciałbym, żebyś ją dziś poznała.
- Co? Dziś? Mogłeś mnie uprzedzić - uśmiechnęłam się.
- Wiem. Ale chcę, żeby moja mama wiedziała z kim się zadaje - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Taak? A z kim się zadajesz? - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Z jedną z najwspanialszych dziewczyn jakie kiedykolwiek poznałem - uśmiechnął się również spoglądając w moje oczy.
Na te słowa uśmiechnęłam się szeroko, a następnie pocałowałam Kamila w usta, kontynuując to przez kilka chwil.
- Dobra, no więc idziemy. - powiedział.
Kamil wziął mnie za rękę, wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę jego domu. W drodze dużo opowiadał mi o chorobie jego mamy, która zaczęła się kilka miesięcy temu. Po około 15 minutach doszliśmy na miejsce. Gdy weszliśmy do domu, napotkaliśmy się na siostrę Kamila, Aśkę, którą się zapoznałam. Wyszliśmy na taras. Na ławce zauważyłam młodo wyglądającą kobietę. Była szczupła i blada, ale wyglądała bardzo ładnie. 
- Mamuś - Kamil zwrócił się do siedzącej kobiety - Poznaj proszę Olkę. 
- Dzień dobry - przywitałam się.
Kobieta spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
- Witam - powiedziała - Miło, że przyszliście. Usiądźcie.
Usiedliśmy obok mamy Kamila. Świetnie nas ugościła. Podała herbatę, ciasto. Była naprawdę interesującą i mądrą kobietą. Można było z nią rozmawiać na mnóstwo tematów. 
Po kilku godzinach stwierdziłam, że czas iść do domu.
- Dobrze, ja już pójdę - powiedziałam i wstałam - Dziękuję za wszystko
- To ja dziękuję, że przyszłaś - odpowiedziała uśmiechnięta.
- Do zobaczenia - powiedziałam.
Razem z Kamilem weszliśmy do domu.
- Odwiozę cię - stwierdził.
Przeszliśmy do garażu i wsiedliśmy do samochodu, odjeżdżając po chwili. 
- Niesamowita kobieta - powiedziałam i spojrzałam na Kamila.
- Wiem - odpowiedział z uśmiechem - mam to po niej.
- No wiadome - zaśmiałam się.
- A tak poważnie, szkoda, że to wszystko musiało spotkać akurat ją - westchnął - nie zasłużyła na to.
- Heej, wiesz o tym, że ona wyzdrowieje - powiedziałam, chwytając Kamila za dłoń.
Po chwili dojechaliśmy pod mój dom. 
- Może wejdziesz ze mną? - uśmiechnęłam się kusząco.
- Oh, chciałbym, ale innym razem. Jestem trochę zmęczony, jeszcze bym tu zasnął - powiedział i położył dłoń na moim kolanie.
- No dobrze, skoro tak to musimy się pożegnać - stwierdziłam i przytuliłam się do chłopaka.
Kamil odwzajemnił przytulenie, a następnie namiętnie mnie pocałował.
- Dobranoc - powiedział dotykając nosem mojego policzka.
- Odezwij się jak dojedziesz - stwierdziłam.
Pocałowałam Kamila po raz ostatni i wyszłam z samochodu, szybko wchodząc do domu. 

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział szósty

Cały wtorek spędziłam z Mamą. Był to nasz babski dzień. Najpierw wybrałyśmy się na zakupy, gdzie zaszalałyśmy do godziny 16. Gdy wróciłyśmy do domu wspólnie ugotowałyśmy obiad. Następnie odpoczywałyśmy na tarasie aż do wieczora. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że Kamil w ogóle się do mnie nie odezwał od czasu ogniska. Myśląc o tym, położyłam się spać nieco niezadowolona. 
Następnego poranka obudził mnie telefon. Adam? Cóż on ode mnie chciał?
- Co tam śpiochu? - zapytał rozbawiony.
- Co jest? Obudziłeś mnie - powiedziałam zaspana.
- Bądź gotowa na 12, idziemy się opalać na plażę. Ja, ty, Przemek, Wiki z chłopakiem - zaczął mi tłumaczyć - nie słyszę odmowy, wpadniemy po ciebie. 
- Skoro tak nalegasz - zaczęłam się śmiać - do zobaczenia.
Gdy się rozłączyłam, spojrzałam na zegarek. Dochodziła już 10. Szybko wstałam i udałam się pod prysznic, który zajął mi trochę czasu. Od razu ubrałam się na plażę - zwiewną bluzeczkę, krótkie spodenki i moje ulubione czarne, bandażowe bikini. Następnie zeszłam na dół, aby coś zjeść. Gdy kończyłam posiłek zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam moich przyjaciół. Wzięłam torbę i wyszłam z domu. 
W drodze dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Poznałam chłopaka Wiktorii, który wydawał się naprawdę spoko. W pewnym momencie podszedł do mnie Adam.
- I co? - zapytał.
- Nie odzywa sięaa od ogniska - wzruszyłam ramionami - A ty? Masz z nim kontakt?
- Ta, wczoraj chwilę z nim gadałem. Dosłownie kilka minut, bo gdzieś się spieszył - stwierdził Adam.
Po kilku minutach doszliśmy na plażę. Zajęliśmy fajne miejsce, zrzuciliśmy z siebie ubrania i od razu wskoczyliśmy do morza. Woda była cudowna! Wszyscy dobrze się bawiliśmy, chlapaliśmy nawzajem wodą i pływaliśmy. W końcu wszyscy wyszliśmy na brzeg, aby poleżeć i nieco się opalić. Nagle usłyszałam Kamila mówiącego "siema". Myślałam, że mam zwidy, ale podniosłam głowę i to był on. Przywitał się z każdym chłopakiem, przybijając "piątki".
- Co tu robisz? - zapytał ucieszony Przemek.
- Przechodziłem i was zauważyłem - stwierdził Kamil. 
- Dobra, chodźcie, przejdziemy się gdzieś, jestem głodny - zaczął marudzić Adam.
- Ja zostaję - zaprotestowałam.
- Zostań, spali cię to słońce - zaśmiał się Przemek.
Wszyscy znajomi wstali i poszli wgłąb plaży. Zostałam tylko ja i Kamil, który usiadł obok mnie i zdjął koszulkę. 
- Cześć - powiedział i pogładził mnie po plecach.
- Cześć - odpowiedziałam.
Kamil położył się, tak, że byliśmy blisko siebie.
- Co jest? - zapytał.
- Nic - odpowiedziałam - Nie lubię jak ktoś nie dotrzymuje obietnic.
- Wiem, przepraszam - powiedział - Przez ostatnie dni miałem dużo do załatwienia.
- Nie no, spoko - odparłam - Nikt nie każe Ci ze mną rozmawiać. 
- Wiem, ale ja chcę. Nawet nie wiesz jak bardzo - lekko się uśmiechnął.
- Masz racje, nie wiem - zaśmiałam się ironicznie.
- Ej no, usiądź i popatrz na mnie - powiedział.
Kamil usiadł. Zrobiłam to samo i skrzyżowałam nogi. 
- Naprawdę przepraszam. Wytłumaczę ci to kiedyś - powiedział patrząc mi w oczy, kładąc dłonie na moich kolanach.
- Dobra, pierwszy i ostatni raz - lekko się uśmiechnęłam.
- A więc czekałaś aż się odezwę - Kamil poruszył zabawnie brwiami. 
- Wcale nie - pokręciłam przecząco głową.
Kamil zaśmiał się i przybliżył się do mnie. Wplótł dłoń w moje włosy i mnie pocałował. W końcu to się stało! Gdy pocałunek się skończył, uśmiechnęłam się i zagryzłam wargę.
- To tak na powitanie, a ten na przeprosiny - powiedział, a po chwili ponowił pocałunek. 
- Grzeczny chłopiec - zaśmiałam się i rozczochrałam jego włosy.
Obydwoje się położyliśmy, a ja oparłam głowę ręką.
- Z każdą koleżanką się tak witasz? - zapytałam zaciekawiona.
- Tak, czekam, aż przyjdzie Wiktoria, bo się z nią nie przywitałem - odpowiedział niby poważnie.
- Pozdro - zaśmiałam się i położyłam się na brzuchu - Wiesz, byłoby miło, gdybyś w ramach przeprosin wysmarował mi plecy.
- Nie ma sprawy - powiedział.
Kamil usiadł, wziął do rąk olejek i zaczął wmasowywać go w moje plecy. Gdy skończył wziął się na nogi.
- Dobra, wystarczy, bo będzie, że mnie obmacujesz - uśmiechnęłam się.
- Oj nie pogardziłbym - pokiwał twierdząco głową - Dobra, idę popływać, zaraz wrócę.
W czasie, gdy Kamil poszedł, reszta znajomych wróciła z powrotem. Chłopaki pobiegli za Kamilem do wody, a Wiktoria położyła się obok mnie. Zaczęłyśmy rozmawiać o chłopakach. Przyjaciółka była bardzo zadowolona, że znalazła kogoś takiego jak Tomek. A ja... Ja nie wiedziałam w jaki sposób mam wypowiadać się o Kamilu, bo po prostu nie wiedziałam co między nami jest.
Po chwili chłopaki wyszli z wody i usiedli na ręcznikach obok nas.
- Olka, ja muszę zaraz spadać - powiedział Kamil, kładąc się koło mnie.
 - Skoro musisz - westchnęłam.
- Ale mnie odprowadzisz kawałek?- uśmiechnął się.
- Zobaczę - wzruszyłam ramionami z uśmiechem na twarzy. 
Po kilku minutach Kamil wstał, pożegnał się i podał mi rękę. Wstałam, chwyciłam go pod ramię i ruszyliśmy wzdłuż plaży.
- Co robisz wieczorem? - zapytał Kamil, gdy dochodziliśmy do końca plaży.
- Nie mam żadnych planów - stwierdziłam.
- Spotkamy się? Chciałbym pogadać - powiedział, zatrzymał się i stanął przede mną.
- Nie ma sprawy. Możesz do mnie wpaść jak chcesz - uśmiechnęłam się.
- Wolałbym w parku, czy coś - powiedział.
- Dobra, pisz do mnie co i jak - uśmiechnęłam się - Pa.
Kamil przytulił mnie i pocałował w kącik ust.
- Do zobaczenia - powiedział.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział piąty

Rano obudziłam się przed godziną 10. Usiadłam na łóżku, uśmiechając się na wspomnienie o wczorajszej nocy. Na łóżku zauważyłam bluzę Kamila, którą mi wczoraj pożyczył. Wzięłam ją i do siebie przytuliłam. Ależ on pachniał! Z rozmyślania szybko wyrwała mnie mama.
- Dzień dobry! - powitała mnie wchodząc do pokoju - Jak było?
- Cudownie, dawno się tak dobrze nie bawiłam - uśmiechnęłam się.
- Kupiłaś sobie nową bluzę? - zaśmiała się mama - Nie za duża?
- To nie moja, tylko kolegi. Pożyczył mi, było zimno - wzruszyłam ramionami uśmiechając się.
- Aha, kolegi... Rozumiem - uśmiechnęła się mama - Skarbie, idź proszę na zakupy. Listę masz na stole w kuchni, ja jadę do babci.
- Dobra, pójdę zaraz - powiedziałam do mamy.
Kiedy wyszła, ja również wstałam z łóżka. Szybko odświeżyłam się w łazience, a następnie się ubrałam. Założyłam oczywiście dresy i koszulkę - tak przecież najwygodniej! Włosy związałam w niedbałą kitkę. Zeszłam na dół. Dom był pusty i cichy, nie lubię tego. Szybko wzięłam listę zakupów i torbę, wychodząc z domu.
W drodze do sklepu przechodziłam przez park. Na jednej z ławek zauważyłam Adama i Przemka, którzy do mnie machali. Widocznie musieli mnie wcześniej zauważyć. Podeszłam do nich.
- Chłopaki, już na nogach? - uśmiechnęłam się na powitanie.
- Jesteśmy rannymi ptaszkami - zaśmiał się Przemek.
- Jak tam po ognisku, o której się skończyło? - zapytałam.
- Jakoś około 3. Jakbyś została do końca to byś wiedziała. Ale ty wolałaś pójść do domu z twoim Romeo - powiedział rozbawiony Adam.
- Bardzo śmieszne - pokręciłam głową z uśmiechem na twarzy - Dobra chłopaki, lecę za zakupy.
- Czeekaj, idziemy z tobą - powiedział Przemek.
- No dobra, więc chodźcie - stwierdziłam.
Idąc, dużo rozmawialiśmy o wczorajszym ognisku. Chłopaki potrafili obgadać każdą dziewczynę, każdą parę... Czułam się jakbym szła z dwoma dziewczynami! W końcu doszliśmy do sklepu.
Wzięłam koszyk i zaczęłam pakować do niego potrzebne produkty. Adam poszedł za mną, Przemek w inną stronę.
- I jak tam z Kamilem? - zapytał.
- Spoko, odprowadził mnie do domu i na tym się skończyło. Miał się odezwać, ale pewnie jeszcze śpi - spojrzałam na Adama.
- No tak. Wiesz, to naprawdę fajny chłopak, znam go już tyle lat - zaczął mówić - jak się czegoś uprze, to prędzej czy później to osiągnie. Czasami działa bardzo szybko. A ty chyba się mu spodobałaś.
- To chyba dobrze - zaśmiałam się.
- Mówię poważnie - Adam lekko się uśmiechnął.
Szybko zrobiłam zakupy, płacąc za zakupy przy kasie. Pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam w stronę domu.
Przez resztę dnia byłam w domu sama. Tata w pracy, mama u babci, a młodsza siostra na wakacjach u kuzynki.
Siedziałam przed telewizorem do godziny 16. Wtedy zadzwoniłam do Wiki, żeby przyszła. Musiałyśmy obgadać wczorajsze ognisko!
Przyjaciółka zjawiła się u mnie 30 minut później.
- O Boże, wczoraj było cudownie! - krzyknęła na wstępie.
- Wiki, opowiadaj co ty wczoraj wyprawiałaś! - zaśmiałam się
- No cóż, jak poszliśmy do tego sklepu, to szłam obok takiego Tomka. Jakoś się zgadaliśmy, że mamy wspólnych znajomych. Później tak jakoś poszło - zaczęła opowiadać.
Wyszłyśmy na taras i usiadłyśmy na ławce, aby spokojnie porozmawiać.
- A ty kochanie, jak tam z Kamilem? - zapytała Wiki
- Sama nie wiem co o tym myśleć - westchnęłam - wczoraj było całkiem fajnie, na koniec prawie się pocałowaliśmy. Ale dziś się nawet nie odezwał, a obiecał, że to zrobi.
- No to faktycznie dziwna sytuacja - stwierdziła.
Siedziałyśmy na tarasie i plotkowałyśmy. Opowiadałyśmy sobie różne sytuacje z wczorajszego dnia, w tym tą z Michałem. Spędziłyśmy czas aż do 21, a wtedy Wiktoria poszła do domu.
Gdy zostałam sama w domu, poszłam zrobić sobie kolację i zaczęłam oglądać telewizje. Chwilę później wróciła moja mama. Posiedziałyśmy ze sobą przez chwilę. Następnie poszłam pod prysznic i prosto do łóżka. Było mi trochę przykro, że dziś Kamil się nie odezwał. Ale po nocy przychodzi dzień, wszystko przed nami.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział czwarty

Siedzieliśmy w siebie wtuleni, aż usłyszałam wracających się znajomych. Momentalnie odsunęłam się od Kamila, nerwowo się poprawiając. Wreszcie wszyscy pojawili się przy ognisku.
- Co tak długo? - zapytałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Nie mogliśmy się zdecydować - powiedział radosny Adam i podał mi piwo - Masz maleńka, pij i rośnij.
- Mi to raczej nie jest wskazane, ale dzięki - zaśmiałam się.
Wszyscy usiedli na ławkach z piwami w rękach, świetnie się bawiąc. Na jednej z ławek zauważyłam moją Wiktorię. Obściskiwała się z jakimś chłopakiem. Patrzyłam na nią, a gdy nasze spojrzenia się spotkały zaczęłam się śmiać i pokazałam uniesiony w górę kciuk. Cieszyłam się, że moja przyjaciółka dobrze się bawi, ale sama miałam swoje zmartwienia. Michał, Kamil... Tego było za dużo. Ten pierwszy konkretnie mnie zranił, próbował to naprawić, ale ja już nie chciałam go znać. Tego drugiego miałam zaraz obok siebie, ale nie rozmawialiśmy. Atmosfera była dziwna. Kamil popijał piwo, już któreś z kolei. W końcu wstał i odszedł na kilka metrów, w kierunku morza. Rozmawiał z kimś przez telefon kilka minut, następnie wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego z nich. Stwierdziłam, że wykorzystam sytuacje i z nim pogadam. W końcu tam, na osobności było łatwiej to zrobić, niż wśród tych wszystkich osób. Wstałam z miejsca i po chwili szłam w kierunku Kamila.
- Nie wiedziałam, że palisz - stanęłam obok niego.
- Mogę, jestem pełnoletni - spojrzał na mnie.
- No tak... - westchnęłam.
- Czego nie można powiedzieć o tobie, co to robi w twoich dłoniach? - wskazał na puszkę, którą trzymałam i się zaśmiał - lepiej mi to oddaj.
- To tylko piwo! - powiedziałam i uniosłam brwi - Piłam już mocniejsze napoje.
- No proszę - uśmiechnął się - Kto by pomyślał.
- Kamil... dzięki za to przedtem, naprawdę. Za to, że mnie obroniłeś i pomogłeś pozbyć się tego idioty, przynajmniej na teraz - spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam.
- Daj spokój, nie ma sprawy. Jakby kiedyś znowu się narzucał daj znać - oznajmił Kamil wciąż paląc papierosa - A tak w ogólne, kto to dla Ciebie?
- Długa historia - westchnęłam - Ale może kiedyś ją opowiem.
Kamil zgasił papierosa i wyrzucił do obok siebie.
- Dobra, chodźmy - powiedział i uśmiechnął się.
- Wiesz co, ja się już będę zbierać do domu, jest zimno i w ogóle to chyba już późno - wzruszyłam ramionami.
- Odprowadzić cię? - Kamil stanął przede mną z rękami w kieszeniach i słodko się uśmiechnął.
Uśmiech na mych ustach pojawił się momentalnie.
- Skoro tak nalegasz - zaśmiałam się i klepnęłam go w plecy.
Podeszliśmy do siedzących znajomych i się z nimi pożegnaliśmy. Udałam się również do Wiki i przerywając jej dobrą zabawę, powiedziałam, że do domu odprowadzi mnie Kamil. Jakiż był uśmiech na jej twarzy gdy usłyszała to imię!
Wyszliśmy z Kamilem z plaży. Szliśmy całkiem pustą, ale jednak oświetloną ulicą.
- Zimno ci? - zapytał.
- Tylko trochę - uśmiechnęłam się.
- Nie wiem co ci zaproponować, pożyczenie bluzy, czy pożyczenie ciepła mojego ciała - zaśmiał się.
- Lepiej będzie, jeśli sam zdecydujesz - wzruszyłam ramionami.
Kamil zdjął bluzę. Wzięłam ją i podziękowałam.Miałam jednak nadzieję na inny wybór. Wtedy przybliżył się i objął mnie mocno.
- Oh, idealnie - stwierdziłam.
Byłam wtedy jedną z szczęśliwszych osób na świecie, jeśli nie najszczęśliwszą, W jego ramionach, w jego obecności czułam się idealnie.
- Daleko mieszkasz? - zapytał.
- Nie, następny zakręt w lewo, prosto i już - spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.
- Szkoda - zaśmiał się.
Podczas drogi rozmawialiśmy. Kamil opowiadał mi o sobie, co robi na co dzień. Dowiedziałam się, że gra w piłkę nożną od dziecka, że lubi rap, ma siostrę młodszą o 2 lata i wiele innych rzeczy. Gadaliśmy i gadaliśmy, aż w końcu znaleźliśmy się pod moim domem i się zatrzymałam. Kamil mnie puścił, ale wciąż staliśmy bardzo blisko siebie.
- No dobrze...- powiedział i się uśmiechnął.
Kamil zbliżył się do mnie tak, że nosem dotykał mojego policzka. Nogi miałam całe z gumy. Byłam pewna, że się pocałujemy, gdy nagle zadzwonił mu telefon. Odsunął się ode mnie. Wyjął telefon z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz.
- Sorry, muszę - spojrzał na mnie.
- Spoko - westchnęłam.
Rozmawiał przez telefon przez chwilę, ale był ewidentnie zaniepokojony. Z powrotem podszedł do mnie.
- Przepraszam, pilna sprawa, muszę lecieć - powiedział - odezwę się jutro.
Objął mnie i pocałował w policzek.
- Okej, nie ma sprawy - uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego - Cześć.
- Narazie - puścił mi oczko, odwrócił się i odszedł.
A ja mimo wszystko szczęśliwa wróciłam do domu.

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział trzeci

Podczas przygotowywania się do wyjścia przejrzałam całą zawartość mojej szafy. W końcu dziś musiałam wyglądać dobrze! Ostatecznie wybrałam jasne jeansowe rurki, bluzkę w biało-granatowe paski i białe conversy. W końcu nie mogłam wyskoczyć nagle w szpilkach! Wyglądałam naprawdę fajnie. Gdy byłyśmy z Wiki ostatecznie gotowe wyszłyśmy z domu kierując się w stronę plaży, gdzie miało odbyć się ognisko. Po kilkunastu minutach dotarłyśmy na miejsce. Na plaży było ogromne palenisko, wokoło którego były ułożone ławki. Chłopaki świetnie to przygotowali! Na miejscu było około 10 osób. Od razu poszłyśmy przywitać się z naszymi kolegami.
- No, panowie świetna robota - uśmiechnęłam się do Adama i Przemka. 
- Wiadome, w końcu to nasza zasługa - powiedział dumny z siebie Przemek.
- A gdzie zgubiliście trzeciego, Kamila? - zapytała Wiktoria.
- Mały poślizg, będzie ale się spóźni - poinformował nas Adam - a teraz chodźmy, musimy się czegoś napić!
Ludzi zaczęło przybywać. Usiedliśmy w czwórkę na jednej z ławek. Przemek przyniósł każdemu z nas piwo. Oczywiście mi to "smakowe" - nie akceptowałam tego oryginalnego, okropnie gorzkie! Wszyscy ze sobą rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Nawet dołączyło do nas kilka osób, bardzo fajni ludzie. Minęła godzina, dwie, a Kamila wciąż nie było. Byłam nieco zawiedziona. Mimo, że bawiłam się świetnie, inaczej wyobrażałam sobie ten wieczór. Nagle poczułam, że mój telefon wibruje. Na wyświetlaczu zobaczyłam napis "Mama". Wstałam i odeszłam od grupy na kilka metrów. Odebrałam telefon i rozmawiałam z mamą cofając się tyłem, aby dobrze ją słyszeć. Wtedy na kogoś wpadłam. Odwróciłam się i... mój Boże, to był on! Stanęłam zaskoczona patrząc na niego, nie słuchając co mówi moja mama. 
- Dobrze mamo, nie martw się, zadzwonię później - powiedziałam do słuchawki i szybko się rozłączyłam, chowając telefon do kieszeni.
- Cześć - powiedział Kamil.
- No hej, sorry, że na ciebie wpadłam - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Spoko, nie ma sprawy - stwierdził z uśmiechem - Na pierwszy rzut oka cię nie poznałem. Ładnie wyglądasz.
- Dzięki. To jak, idziemy do reszty? Czekają na ciebie, w końcu jesteś jednym z organizatorów - zaśmiałam się i wskazałam dłonią w kierunku ogniska.
- Jasne, chodźmy - powiedział Kamil.
Dołączyliśmy do grupy, w której siedziałam przed kilkoma minutami. Zauważyłam, że Kamil zabrał na bok Adama i Przemka. Rozmawiali o czymś poważnym, żaden z nich się nie uśmiechał, byli mocno skupieni. Na koniec Adam pocieszająco klepnął Kamila w ramię. Zastanawiałam się o co chodzi.
Po chwili wrócili do nas. Przez następne godziny bawiliśmy się świetnie, nikt się nie nudził. 
- Cholera, piwo się skończyło - krzyknął rozbawiony Adam - kto idzie ze mną do monopolowego? 
Zgłosiło się kilkanaście osób, w tym Przemek i oczywiście Wiktoria. Gdy poszli zostało nas może 15. Przez chwilę siedziałam sama, ale zaraz dołączył do mnie Kamil.
- Czemu nie poszedłeś? - zapytałam.
- A co, nie chcesz mnie tu? - zaśmiał się.
- Czy ja coś takiego powiedziałam? Nie wymyślaj - stwierdziłam rozbawiona.
Siedzieliśmy razem i świetnie nam się rozmawiało. Nagle zobaczyłam w oddali, że ktoś idzie w moim kierunku. Nie mogłam uwierzyć, był to Michał.
- O nie, proszę cię, obejmij mnie, musisz udawać mojego chłopaka - powiedziałam przez zaciśnięte zęby do Kamila - później Ci wytłumaczę.
Kamil lekko zdezorientowany przysunął się do mnie i siedzieliśmy przytuleni. Podszedł do nas Michał.
- Mogę do cholery wiedzieć co ty tu robisz? - powiedziałam podniesionym tonem.
Michał przykucnął obok mnie.
- Chcę z tobą pogadać - spojrzał na Kamila, a następnie skupił wzrok na mnie.
- Ale my nie mamy o czym gadać - do oczu napłynęły mi łzy - wiesz, że dla mnie nie istniejesz.
- Olka, proszę, pogadajmy - próbował mnie ubłagać.
- Chyba powiedziała, że nie chce. Myślę, że dwa razy powtarzać nie musi, żebyś zrozumiał. Wynoś się stąd - stanął w mojej obronie Kamil.
- Prosił cię ktoś o zdanie? - Michał wstał oburzony.
- A ciebie ktoś prosił o przyjście tutaj? Nie sądzę, że byłeś zaproszony - Kamil mnie puścił i również wstał.
Obaj stanęli blisko siebie, jakby mieli się zaraz nawzajem pozabijać. 
- Wypad stąd - powiedział wkurzony Kamil i pchnął Michała tak, że ten zachwiał się na nogach.
Chyba zrozumiał, że przebywanie tutaj wiąże się z problemami, ponieważ zdecydował się wycofać.
- Ola, proszę przemyśl to - powiedział cofając się.
Za chwilę całkowicie zniknął z pola widzenia. Kamil usiadł obok mnie i mnie objął.
- Wszystko ok? - zapytał patrząc w dal.
- Tak, kiedyś Ci może opowiem o tym wszystkim - westchnęłam - ale już możesz mnie puścić, nie musimy już udawać. 
- Wiem - powiedział i przytulił mnie to siebie mocniej. 

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział drugi

Spotkałam się z Wiktorią w parku. Od razu zauważyła, że jestem nieco przybita. Nic dziwnego, miałam konkretny powód aby tak się czuć.
- Kochana, nie możesz tak się zadręczać - próbowała pocieszać mnie przyjaciółka.
- Wiem, Michał zachował się jak dupek - westchnęłam - ale musisz zrozumieć, że nie zapomnę o nim tak po prostu, z dnia na dzień.
- Oczywiście - uśmiechnęła się - ale przynajmniej wiesz, jaki on naprawdę jest. Poza tym, jestem pewna, że Michał zapamięta tę noc na długo.
- Co masz na myśli, Wiki? - uniosłam pytająco brwi.
- Wiesz, wczoraj byłam pod wpływem emocji i powiedziałam kilku kumplom, że jeden chłopak robi problem. Pouczyli go jak nie należy się zachowywać - Wiktoria się zaśmiała.
- Żartujesz? - poszłam w ślady przyjaciółki i również zaczęłam się śmiać - Nieźle. Jesteś naprawdę szalona!
- No dobrze, a teraz idziemy do skateparku, są tam moi koledzy. Wiesz, ci, których znałam z poprzedniego miejsca zamieszkania - zaczęła tłumaczyć. 
- Jestem za! Muszę się jakoś rozerwać - uśmiechnęłam się.
Ruszyłyśmy w drogę. Po drodze odwiedziłyśmy sklep aby kupić coś do picia. Po kilkunastu minutach byłyśmy już w skateparku. Na jednej z ławek siedziało czterech chłopaków. 
- Oh, to oni! - krzyknęła podekscytowana Wiki.
Podeszłyśmy do chłopaków. Na początku czułam się nieco niezręcznie. W końcu ich nie znałam. 
- Panowie, to moja przyjaciółka Olka - przedstawiła mnie Wiktoria.
- Hej, miło was poznać - uśmiechnęłam się.
- To jest Adam, następny to Przemek i ostatni Kamil - zaczęła wymieniać Wiki.
- Dziewczyny, robimy dziś wieczorem ognisko, może wpadniecie? - zapytał Adam.
- Taaak! - krzyknęła z entuzjazmem przyjaciółka - będzie świetnie! 
- Jasne, na pewno przyjdziemy - powiedziałam z uśmiechem i usiadłam na ławce obok chłopaków.
Okazali się oni naprawdę fajni. Adam z Przemkiem byli bardzo radośni, śmiali się. Natomiast Kamil miał do nas pewny dystans, co mnie bardzo zaintrygowało. Na pierwszy rzut oka był bardzo niedostępny, skryty w sobie, jakby zamyślony. Miałam straszną ochotę go poznać. Żyłam z nadzieją, że będę miała okazję na zbliżającym się ognisku. 
Siedziałyśmy w parku do 17, po czym pożegnałyśmy się z chłopakami. W końcu musiałyśmy się przygotować na ognisko!
- Wiki, co sądzisz o tym Kamilu?- zapytałam.
- No wiesz, jest naprawdę spoko kumplem. Zawsze jest zwariowany, nie wiem co mu się dziś stało - wzruszyła ramionami.
- Więc dziś postanawiam, że na ognisku znowu będzie zwariowany, z moją pomocą - zaśmiałam się.
- O nie! Spodobał ci się? - zapytała zdziwiona ale i wyraźnie rozbawiona Wiktoria.
- Nic takiego nie powiedziałam, po prostu mnie zaintrygował - powiedziałam spokojnie z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Więc musisz dziś wyjątkowo wyglądać! Misja do spełnienia - powiedziała radośnie przyjaciółka.
Ruszyłyśmy podekscytowane w stronę mojego domu. Miałam ogromną nadzieję, że to będzie cudowny wieczór, w końcu wyznaczyłam sobie konkretne zadanie...