wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział piąty

Rano obudziłam się przed godziną 10. Usiadłam na łóżku, uśmiechając się na wspomnienie o wczorajszej nocy. Na łóżku zauważyłam bluzę Kamila, którą mi wczoraj pożyczył. Wzięłam ją i do siebie przytuliłam. Ależ on pachniał! Z rozmyślania szybko wyrwała mnie mama.
- Dzień dobry! - powitała mnie wchodząc do pokoju - Jak było?
- Cudownie, dawno się tak dobrze nie bawiłam - uśmiechnęłam się.
- Kupiłaś sobie nową bluzę? - zaśmiała się mama - Nie za duża?
- To nie moja, tylko kolegi. Pożyczył mi, było zimno - wzruszyłam ramionami uśmiechając się.
- Aha, kolegi... Rozumiem - uśmiechnęła się mama - Skarbie, idź proszę na zakupy. Listę masz na stole w kuchni, ja jadę do babci.
- Dobra, pójdę zaraz - powiedziałam do mamy.
Kiedy wyszła, ja również wstałam z łóżka. Szybko odświeżyłam się w łazience, a następnie się ubrałam. Założyłam oczywiście dresy i koszulkę - tak przecież najwygodniej! Włosy związałam w niedbałą kitkę. Zeszłam na dół. Dom był pusty i cichy, nie lubię tego. Szybko wzięłam listę zakupów i torbę, wychodząc z domu.
W drodze do sklepu przechodziłam przez park. Na jednej z ławek zauważyłam Adama i Przemka, którzy do mnie machali. Widocznie musieli mnie wcześniej zauważyć. Podeszłam do nich.
- Chłopaki, już na nogach? - uśmiechnęłam się na powitanie.
- Jesteśmy rannymi ptaszkami - zaśmiał się Przemek.
- Jak tam po ognisku, o której się skończyło? - zapytałam.
- Jakoś około 3. Jakbyś została do końca to byś wiedziała. Ale ty wolałaś pójść do domu z twoim Romeo - powiedział rozbawiony Adam.
- Bardzo śmieszne - pokręciłam głową z uśmiechem na twarzy - Dobra chłopaki, lecę za zakupy.
- Czeekaj, idziemy z tobą - powiedział Przemek.
- No dobra, więc chodźcie - stwierdziłam.
Idąc, dużo rozmawialiśmy o wczorajszym ognisku. Chłopaki potrafili obgadać każdą dziewczynę, każdą parę... Czułam się jakbym szła z dwoma dziewczynami! W końcu doszliśmy do sklepu.
Wzięłam koszyk i zaczęłam pakować do niego potrzebne produkty. Adam poszedł za mną, Przemek w inną stronę.
- I jak tam z Kamilem? - zapytał.
- Spoko, odprowadził mnie do domu i na tym się skończyło. Miał się odezwać, ale pewnie jeszcze śpi - spojrzałam na Adama.
- No tak. Wiesz, to naprawdę fajny chłopak, znam go już tyle lat - zaczął mówić - jak się czegoś uprze, to prędzej czy później to osiągnie. Czasami działa bardzo szybko. A ty chyba się mu spodobałaś.
- To chyba dobrze - zaśmiałam się.
- Mówię poważnie - Adam lekko się uśmiechnął.
Szybko zrobiłam zakupy, płacąc za zakupy przy kasie. Pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam w stronę domu.
Przez resztę dnia byłam w domu sama. Tata w pracy, mama u babci, a młodsza siostra na wakacjach u kuzynki.
Siedziałam przed telewizorem do godziny 16. Wtedy zadzwoniłam do Wiki, żeby przyszła. Musiałyśmy obgadać wczorajsze ognisko!
Przyjaciółka zjawiła się u mnie 30 minut później.
- O Boże, wczoraj było cudownie! - krzyknęła na wstępie.
- Wiki, opowiadaj co ty wczoraj wyprawiałaś! - zaśmiałam się
- No cóż, jak poszliśmy do tego sklepu, to szłam obok takiego Tomka. Jakoś się zgadaliśmy, że mamy wspólnych znajomych. Później tak jakoś poszło - zaczęła opowiadać.
Wyszłyśmy na taras i usiadłyśmy na ławce, aby spokojnie porozmawiać.
- A ty kochanie, jak tam z Kamilem? - zapytała Wiki
- Sama nie wiem co o tym myśleć - westchnęłam - wczoraj było całkiem fajnie, na koniec prawie się pocałowaliśmy. Ale dziś się nawet nie odezwał, a obiecał, że to zrobi.
- No to faktycznie dziwna sytuacja - stwierdziła.
Siedziałyśmy na tarasie i plotkowałyśmy. Opowiadałyśmy sobie różne sytuacje z wczorajszego dnia, w tym tą z Michałem. Spędziłyśmy czas aż do 21, a wtedy Wiktoria poszła do domu.
Gdy zostałam sama w domu, poszłam zrobić sobie kolację i zaczęłam oglądać telewizje. Chwilę później wróciła moja mama. Posiedziałyśmy ze sobą przez chwilę. Następnie poszłam pod prysznic i prosto do łóżka. Było mi trochę przykro, że dziś Kamil się nie odezwał. Ale po nocy przychodzi dzień, wszystko przed nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz