sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział trzeci

Podczas przygotowywania się do wyjścia przejrzałam całą zawartość mojej szafy. W końcu dziś musiałam wyglądać dobrze! Ostatecznie wybrałam jasne jeansowe rurki, bluzkę w biało-granatowe paski i białe conversy. W końcu nie mogłam wyskoczyć nagle w szpilkach! Wyglądałam naprawdę fajnie. Gdy byłyśmy z Wiki ostatecznie gotowe wyszłyśmy z domu kierując się w stronę plaży, gdzie miało odbyć się ognisko. Po kilkunastu minutach dotarłyśmy na miejsce. Na plaży było ogromne palenisko, wokoło którego były ułożone ławki. Chłopaki świetnie to przygotowali! Na miejscu było około 10 osób. Od razu poszłyśmy przywitać się z naszymi kolegami.
- No, panowie świetna robota - uśmiechnęłam się do Adama i Przemka. 
- Wiadome, w końcu to nasza zasługa - powiedział dumny z siebie Przemek.
- A gdzie zgubiliście trzeciego, Kamila? - zapytała Wiktoria.
- Mały poślizg, będzie ale się spóźni - poinformował nas Adam - a teraz chodźmy, musimy się czegoś napić!
Ludzi zaczęło przybywać. Usiedliśmy w czwórkę na jednej z ławek. Przemek przyniósł każdemu z nas piwo. Oczywiście mi to "smakowe" - nie akceptowałam tego oryginalnego, okropnie gorzkie! Wszyscy ze sobą rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Nawet dołączyło do nas kilka osób, bardzo fajni ludzie. Minęła godzina, dwie, a Kamila wciąż nie było. Byłam nieco zawiedziona. Mimo, że bawiłam się świetnie, inaczej wyobrażałam sobie ten wieczór. Nagle poczułam, że mój telefon wibruje. Na wyświetlaczu zobaczyłam napis "Mama". Wstałam i odeszłam od grupy na kilka metrów. Odebrałam telefon i rozmawiałam z mamą cofając się tyłem, aby dobrze ją słyszeć. Wtedy na kogoś wpadłam. Odwróciłam się i... mój Boże, to był on! Stanęłam zaskoczona patrząc na niego, nie słuchając co mówi moja mama. 
- Dobrze mamo, nie martw się, zadzwonię później - powiedziałam do słuchawki i szybko się rozłączyłam, chowając telefon do kieszeni.
- Cześć - powiedział Kamil.
- No hej, sorry, że na ciebie wpadłam - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Spoko, nie ma sprawy - stwierdził z uśmiechem - Na pierwszy rzut oka cię nie poznałem. Ładnie wyglądasz.
- Dzięki. To jak, idziemy do reszty? Czekają na ciebie, w końcu jesteś jednym z organizatorów - zaśmiałam się i wskazałam dłonią w kierunku ogniska.
- Jasne, chodźmy - powiedział Kamil.
Dołączyliśmy do grupy, w której siedziałam przed kilkoma minutami. Zauważyłam, że Kamil zabrał na bok Adama i Przemka. Rozmawiali o czymś poważnym, żaden z nich się nie uśmiechał, byli mocno skupieni. Na koniec Adam pocieszająco klepnął Kamila w ramię. Zastanawiałam się o co chodzi.
Po chwili wrócili do nas. Przez następne godziny bawiliśmy się świetnie, nikt się nie nudził. 
- Cholera, piwo się skończyło - krzyknął rozbawiony Adam - kto idzie ze mną do monopolowego? 
Zgłosiło się kilkanaście osób, w tym Przemek i oczywiście Wiktoria. Gdy poszli zostało nas może 15. Przez chwilę siedziałam sama, ale zaraz dołączył do mnie Kamil.
- Czemu nie poszedłeś? - zapytałam.
- A co, nie chcesz mnie tu? - zaśmiał się.
- Czy ja coś takiego powiedziałam? Nie wymyślaj - stwierdziłam rozbawiona.
Siedzieliśmy razem i świetnie nam się rozmawiało. Nagle zobaczyłam w oddali, że ktoś idzie w moim kierunku. Nie mogłam uwierzyć, był to Michał.
- O nie, proszę cię, obejmij mnie, musisz udawać mojego chłopaka - powiedziałam przez zaciśnięte zęby do Kamila - później Ci wytłumaczę.
Kamil lekko zdezorientowany przysunął się do mnie i siedzieliśmy przytuleni. Podszedł do nas Michał.
- Mogę do cholery wiedzieć co ty tu robisz? - powiedziałam podniesionym tonem.
Michał przykucnął obok mnie.
- Chcę z tobą pogadać - spojrzał na Kamila, a następnie skupił wzrok na mnie.
- Ale my nie mamy o czym gadać - do oczu napłynęły mi łzy - wiesz, że dla mnie nie istniejesz.
- Olka, proszę, pogadajmy - próbował mnie ubłagać.
- Chyba powiedziała, że nie chce. Myślę, że dwa razy powtarzać nie musi, żebyś zrozumiał. Wynoś się stąd - stanął w mojej obronie Kamil.
- Prosił cię ktoś o zdanie? - Michał wstał oburzony.
- A ciebie ktoś prosił o przyjście tutaj? Nie sądzę, że byłeś zaproszony - Kamil mnie puścił i również wstał.
Obaj stanęli blisko siebie, jakby mieli się zaraz nawzajem pozabijać. 
- Wypad stąd - powiedział wkurzony Kamil i pchnął Michała tak, że ten zachwiał się na nogach.
Chyba zrozumiał, że przebywanie tutaj wiąże się z problemami, ponieważ zdecydował się wycofać.
- Ola, proszę przemyśl to - powiedział cofając się.
Za chwilę całkowicie zniknął z pola widzenia. Kamil usiadł obok mnie i mnie objął.
- Wszystko ok? - zapytał patrząc w dal.
- Tak, kiedyś Ci może opowiem o tym wszystkim - westchnęłam - ale już możesz mnie puścić, nie musimy już udawać. 
- Wiem - powiedział i przytulił mnie to siebie mocniej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz