poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział dwunasty

Po pogrzebie byłam tak zmęczona, że poszłam wcześnie spać. Po wszystkich wrażeniach zamknęłam oczy i od razu zasnęłam. 
Rano, gdy się obudziłam, poczułam, że ktoś leży obok mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Kamila. Przetarłam zaspane oczy.
- Co ty tu robisz? - zapytałem.
- Mi też miło cię widzieć - lekko się uśmiechnął i pocałował mnie - Twoja mama mnie wpuściła, powiedziałem, że mam ważną sprawę. 
- Boże, nie możesz mnie widzieć w takim stanie, nie jesteśmy jeszcze na tym etapie - zaśmiałam się i cała przykryłam się kocem.
- Nie wygłupiaj się - powiedział Kamil i mnie odkrył. 
Położyłam się na brzuchu, przybliżając się do niego i przytulając go.
- A ty jak się trzymasz? - zapytałam, patrząc mu w oczy.
- Spoko, muszę się w końcu pogodzić się z tym co się stało i po prostu to zaakceptować - powiedział gładząc mnie  po plecach - I masz mi w tym pomóc.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się i pocałowałam Kamila mocno - A więc od czego zaczynamy? 
- Idź się ubierz - Kamil podejrzliwie się uśmiechnął - Bo powstrzymuję się ostatkami sił.
Zaśmiałam się i zorientowałam się, że mam na sobie tylko koszulkę. Wstałam z łóżka i zaczęłam szukać w szafie ubrań. Byłam nieco zdziwiona, bo nie mogłam znaleźć moich najlepszych ubrań. 
- Wiesz, że będę stałym bywalcem w tym łóżku? - powiedział Kamil patrząc na mnie.
- No mam nadzieję - odwróciłam się z uśmiechem na ustach i spojrzałam na niego.
W końcu wyjęłam z szafy koszulkę i krótkie spodenki. Poszłam do łazienki, aby się umyć i przebrać. Po kwadransie wyszłam z łazienki.
- Może być - powiedział Kamil na mój widok.
- Co proszę?! - zapytałam zaskoczona.
Kamil wstał i podszedł do mnie, delikatnie odpychając mnie do ściany. Następnie przybliżył się do mnie, tak że dotykał nosem mojego policzka.
- Żartowałem - uśmiechnął się - Cudownie.
Wtedy położył rękę na moim biodrze i zaczął mnie namiętnie całować. Jego ręka zaczęła wędrować po moich plecach, pod koszulką. 
- Dobra - powiedziałam przerywając pocałunek - Chodźmy.
- Dlaczego? - Kamil na mnie spojrzał i uniósł brwi.
- No przecież mam sprawić, żebyś znowu był szczęśliwy. Nie w sposób  o którym myślisz - zaśmiała się.
Kamil się uśmiechnął, chwycił mnie za dłoń i wyszliśmy z domu. 
-  A więc gdzie jedziemy? - zapytałam siedząc wygodnie w samochodzie. 
- Na wycieczkę - Kamil uśmiechnął się tajemniczo.
- Powiedz gdzie - poprosiłam.
- Nie - spojrzał na mnie - Zobaczysz.
- Mi nie powiesz? - spojrzałam na niego słodkimi oczkami.
- Przestań - Kamil się zaśmiał - Nie szantażuj mnie, jeszcze jakieś 30 minut drogi.
- Może chociaż jakieś podpowiedzi? - zapytałam
Kamil spojrzał na mnie z uśmiechem i chwycił mnie za dłoń. Korzystając z tego, że stoimy na czerwonym świetle, pocałował mnie.
- Nie marudź kochanie - powiedział.
W końcu odpuściłam i postanowiłam poczekać, aż dojedziemy na miejsce. W końcu się doczekałam i dojechaliśmy. Wyszłam z samochodu i zobaczyłam drewniany domek letniskowy.
- I co, podoba ci się? - zapytał podekscytowany Kamil.
- Nie bardzo rozumiem... - powiedziałam.
Kamil podszedł do mnie i objął mnie od tyłu.
- Przyjechaliśmy tu na kilka dni, żeby odciąć się od tego wszystkiego. A to domek moich rodziców - powiedział.
- Mama mi nie pozwoli - odpowiedziałam, odwróciłam się do Kamila i spojrzałam mu w oczy.
- Już pozwoliła, nawet cię spakowała - Kamil się uśmiechnął. 
Byłam taka zaskoczona! Ze szczęścia wyskoczyłam na Kamila i mocno go przytuliłam.
- Jesteś kochany - pocałowałam go w szyję.
- Tylko był warunek, mamy się przyzwoicie zachowywać - powiedział. 
Stanęłam na ziemi i się zaśmiałam.
- Przyzwoitość to pojęcie względne - poruszyłam zabawnie brwiami - No dobrze, mogę zobaczyć domek w środku? 
Kamil skinął głową, wziął kilka bagaży z samochodu i weszliśmy do środka. Dom był niesamowicie przytulny. W większości był w drewnie, bardzo ładnie urządzony. 
- Za domem jest jezioro - powiedział Kamil.
- Cudownie - odpowiedziałam i wyszłam na taras.
Wszystko wyglądało jak z bajki. Taras z widokiem na jezioro, cisza, spokój i ja z Kamilem. Usiadłam i patrzyłam przed siebie. Chwilę później przyszedł Kamil i usiadł obok mnie.
- Zadzwoń do mamy, że dojechaliśmy - powiedział.
- Zaraz - odpowiedziałam i przytuliłam się do niego - Możemy tu zostać na zawsze?
- Na zawsze? - zapytał i pogładził mnie po udzie - To bardzo długo.
Usiadłam tak, aby móc spojrzeć Kamilowi w oczy.
- Wiesz, w życiu nie miałam takiego uczucia. Ale czuję, że wszystko jest tak jak powinno być - powiedziałam z powagą, patrząc mu w oczy.
Kamil lekko się uśmiechnął i mnie objął.
- To masz szczęście, bo ja nigdzie cię nie puszczę - powiedział i pocałował mnie w czoło. 
Uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam. 
- Idę popływać, idziesz ze mną? - zapytał po chwili ciszy.
- Nie, posiedzę sobie tutaj, coś porobię - odpowiedziałam.
Kamil wstał i poszedł się przeprać. Po chwili wrócił w czarnych spodenkach.
- Chodź ze mną, posiedzisz sobie na molo - zaproponował.
- No nie wiem, onieśmielasz mnie - zaśmiałam się i wstałam.
Patrząc na Kamila stwierdziłam, że jest chłopakiem idealnym! Jest kochany, wyrozumiały, mądry, ma pojęcie o życiu, ale jest także przystojny i fajnie zbudowany. Na dodatek był moim chłopakiem, coś cudownego. Kamil wyrwał mnie z zamyślań i wziął mnie na barana. Ruszyliśmy w kierunku jeziora, które było może ok 200 metrów od domu. 
W końcu doszliśmy i stanęłam na molo.
- Poważnie chcesz wejść do wody? - zapytałam.
- A czemu nie? - Kamil usiadł na molo i zamoczył rękę w wodzie - Ciepła jest.
- Ale wieje, będzie Ci zimno jak wejdziesz - usiadłam "po turecku" obok Kamila.
- Mam ciebie, ogrzejesz mnie - spojrzał na mnie i się zaśmiał.
- Oczywiście - poklepałam Kamila po plecach - A tak poza tym, jak długo macie ten dom?
- Pamiętam, jak od małego tu przyjeżdżałem, z siostrą, mamą, tatą, czasem dziadkami - zaczął opowiadać - Więc skoro ja mam 19, to jakoś około 20.
- Widzisz, przynajmniej masz fajne wspomnienia - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Dobra, spadam - powiedział i wskoczył do wody.
Po chwili Kamil wynurzył się na powierzchnię.
- Cholera, zimno - stwierdził
Zaczęłam się głośno śmiać.
- A nie mówiłam? - odpowiedziałam wciąż się śmiejąc - Mi też zimno, bo wieje. Idę do domu.
- Nieee, zostawisz mnie tu? - powiedział.
- Tak - krzyknęłam rozbawiona.
Wstałam i pobiegłam do domu. Weszłam do środka, ponieważ na zewnątrz zbierało się na deszcz i zrobiło się trochę zimno i wietrznie. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Chwilę później do domu przybiegł Kamil.
- Uduszę cię, zostawiłaś mnie samego - powiedział śmiejąc się - Ale zimno, lecę się ubrać.
Czekałam na niego rozbawiona. Niedługo po tym Kamil do mnie wrócił. Ubrał szarą bluzę i jeansowe spodenki. Usiadł koło mnie i mnie objął.
- Będę przez ciebie chory - stwierdził.
- Przeze mnie? - zapytałam zdziwiona.
- Tak - odpowiedział i spojrzał na mnie - Jesteś głodna?
- A co, zrobisz mi kolację? - zapytałam uśmiechnięta.
- Jak będziesz grzeczna - zaśmiał się. 
Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem i odsunęłam się kawałek. Kamil wstał, nachylił się nade mną, opierając się o moje kolana.
- Żartowałem - powiedział i namiętnie mnie pocałował. 
Poszedł do kuchni, więc wstałam i poszłam za nim. Usiadłam przy stole i czekałam, co dla mnie przygotuje. 

1 komentarz: